O książce Iwony Merklejn

Brat Zeno zwykł mawiać, że musi pracować, że nie ma czasu na śmierć, a odpoczywać będzie w niebie. Jego aktywność w odległym kraju nabrała szczególnej intensywności po tym, jak przeżył w Nagasaki wybuch bomby atomowej 9 maja 1945 r. Natychmiast zaczął iść z pomocą poszkodowanym. I na tym skupiła się jego działalność. Przemierzył cały kraj zakładając i inspirując przedsięwzięcia dobroczynne, szczególnie sierocińce. W latach ’60 doczekał się już książkowej biografii i prestiżowego wyróżnienia Orderu Świętego Skarbu. O pozycji, jaką zajął niech świadczy fakt, że jest jedną z bardzo wąskiego grona osób, którym w Japonii, i to w samym Tokio, postawiono pomnik za życia. Zenon Żebrowski – bo tak się naprawdę nazywał brat Zeno – urodził się pod koniec XIX wieku (nie znamy dokładnej daty) w Polsce. Wstąpił do zakonu franciszkanów. Większą część swojego długiego życia spędził w Japonii – przynajmniej 52 lata: od 1930 r., kiedy przybył do Nagasaki wraz z o. Maksymilianem Kolbe, aż do śmierci w 1982 r. Nie żyje już od ponad dwudziestu lat, mało kto z nas o nim słyszał. Czy warto w takim razie interesować się postacią zakonnika? Jego dokonania muszą budzić szacunek. Budzą go w Japonii. Czemu nie w Polsce, w kraju rodzinnym, gdzie nie jest wspominany? Dodatkowo jego przykład jako osoby publicznej powszechnie znanej i obecnej w mediach, pokazuje znakomicie, w jakich realiach i w jakich relacjach na japońskiej ziemi pozostają lokalne wierzenia i chrześcijaństwo. I w jakim punkcie mogą się spotkać. Ciekawą prezentację dorobku brata Zeno proponuje Iwona Merklejn w swojej książce „Brat Zeno Żebrowski. Polski misjonarz w japońskich mediach” (Warszawa, 2006). Autorka swoją pracę ujęła w dwie części. Pierwsza skupia się na publicznej działalności brata Zeno i tych jej formach, które stale gościły na łamach japońskiej prasy wraz z ich bohaterem. Druga traktuje na temat wizerunku brata Zeno, jaki jawi się z wszystkich publikacji. Właśnie te refleksje i spostrzeżenia najbardziej przykuwają uwagę. Często w tym miejscu pada pytanie: czy brat Zeno jeszcze właściwie pełnił przecież bezwzględnie wymaganą od zakonnika misję ewangelizacji, czy aby nie za bardzo się upodobnił w życiu i zachowaniu do mnichów buddyjskich? Wokół brata Zeno narosły tego typu kontrowersje.

Chrześcijanizm w Japonii. „Historia pokazuje, że Japończycy są tolerancyjni w stosunku do innych religii, o ile nie niosą one zagrożenia dla ich narodowej tożsamości, tak silnie związanej z shintô” – uważa Agnieszka Kozyra, japonistka i religioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. W kraju liczącym ponad 125 milionów mieszkańców, chrześcijanie stanowią nieco ponad 1 proc. wszystkich obywateli. W tym, jak się szacunkowo podaje, niewiele ponad 400 tys. to katolicy. Wśród wielu religii najważniejsze dla Japończyków są tradycyjne wierzenia shintô i buddyzm. Jak chrześcijaństwo dotarło do Japonii? W 1549 r. wraz ze świętym Franciszkiem Ksawerym, Kosmą de Torres i ks. Fernandezem. „Już ponad 400 lat Ewangelia Chrystusowa jest obecna na japońskiej ziemi. Z ludzkiego punktu widzenia ziemia ta, jak dotąd, nie okazuje się zbyt urodzajną dla ewangelicznego ziarna” – uważa ks. Albin Długosz, który sprawuje swoją posługę w Konagai w diecezji Nagasaki. Początek misji ewangelizacyjnej na azjatyckiej wyspie zaznaczył się krwawo, symbolicznie znacząc losy chrześcijaństwa aż do połowy XIX w. włącznie. I to mimo, że pod wpływem Franciszka Ksawerego szereg dostojników przyjęło chrzest a w miastach – przy stosunkowo małej niechęci – wznoszono kościoły. Kiedy jednak następcy Ksawerego doprowadzili liczbę wyznawców Chrystusa w Japonii do liczby ponad 200 tys, rozpoczęły się prześladowania. Zasadniczo ich pobudek nie warto poszukiwać w samej wierze, ile w jej ścisłym i nie do rozgraniczenia powiązaniu z cywilizacją europejską, której ekspansji Japończycy sobie nie życzyli. Zaczęto niszczyć kościoły, pozbawiać majątku, wreszcie mordować. Krzysztof Laskowski, historyk, opisuje: „W 1597 roku doszło do pierwszych krwawych prześladowań na dużą skalę. Tym wydarzeniom przypisuje się dwie przyczyny: nazbyt otwarty prozelityzm niektórych misjonarzy i obawa daimyo przed opanowaniem kraju przez Europejczyków. Sporządzono listę wszystkich chrześcijan w Miyado i Osace. 5 lutego w Nagasaki na wzgórzu Nishizaka dokonano egzekucji 26 chrześcijan: 6 franciszkańskich misjonarzy i 20 Japończyków”. Ofiary zostały kanonizowane. W 1639 r. wprowadzono politykę izolacji chrześcijan. „Misjonarze zostali wypędzeni, a japońskich chrześcijan, pod groźbą tortur i kary śmierci, zmuszano do wyparcia się wiary” – opisuje Agnieszka Kozyra. „Ponad połowa tzw. ukrytych chrześcijan, którzy ujawnili się w XIX w., nie przyłączyła się do Kościoła katolickiego, ze względu na daleko posunięty synkretyzm z shintô. Od XIX w. prężnie działają w Japonii zarówno Kościoły protestanckie, jak i rodzime formy chrześcijaństwa, jak np. chrześcijaństwo bez Kościoła Uchimury Kanzô (1861–1930)”. Kolejni męczennicy doczekali się beatyfikacji 23 listopada 2007 r. w Nagasaki. 188 osób. „Tym razem to wyłącznie Japończycy” – podkreśla ks. Długosz: „Dlaczego pominięto wspaniałe świadectwa wiary wielu cudzoziemskich misjonarzy, a wybrano 188 Japończyków? Otóż często powtarza się opinię o słabości i luźnej więzi chrześcijaństwa z tradycyjną kulturą tego kraju, a nawet ukazuje jego niedopasowanie się do ducha japońskiego ukształtowanego na podłożu miejscowych religii; szintoizmu, buddyzmu i konfucjanizmu. Poprzez to wydarzenie Kościół tutejszy pragnie pokazać wiernym oraz całemu światu swoje korzenie i powiedzieć, że właśnie męczeństwo tak wielu tubylców jest najlepszym świadectwem głębokiej i trwałej obecności chrześcijaństwa na tej ziemi i w tej kulturze”. Ta skrótowa i pobieżna historia była konieczna do zaznaczenia dwóch ważnych rzeczy, w kontekście których należy myśleć o bracie Zeno. Po pierwsze, historycznego i współczesnego miejsca chrześcijaństwa w społeczeństwie Japonii. Po drugie, szeroko podzielanych wątpliwościach co do miejsca i obecności chrześcijaństwa w tradycji Japonii.

Brat Zeno a media. Przejdźmy do rezultatów badań ponad 350 japońskich artykułów prasowych o bracie Zeno, których podjęła się japonistka Iwona Merklejn w swojej książce. Możemy poznać obraz działalności społecznej brata Zeno, jaki najczęściej ukazywały wówczas media. Są to przede wszystkim przedsięwzięcia na rzecz dzieci, na rzecz bezdomnych i na rzecz ofiar klęsk żywiołowych i katastrof. W tym miejscu warto dopowiedzieć dwa fakty, to znaczy przypomnieć wspomnianą już obecność brata Zeno podczas ataku atomowego na Nagasaki i błyskawiczną pomoc udzielaną ofiarom oraz to, że brat Zeno przejawiał szczególną wrażliwość na indywidualnego człowieka (choć jego zasadnicza aktywność była jakby się zdawać mogło nakierowana na „grupy”), co media również przekazywały, jako np. informację wraz z relacją o wizycie brata Zeno w więzieniu i jego długich prywatnych dyskusjach z poszczególnymi skazanymi. Autorka spośród wymienionych obszarów działań brata Zeno, jako obszar najważniejszy dla niego samego i zarówno dla opinii publicznej, wskazuje pomoc dzieciom. Ten typ aktywności brat Zeno rozpoczął natychmiast po zakończeniu wojny, kiedy losy sierot wojennych wstrząsnęły nim budząc szczególną wrażliwość na życie dzieci. Z kolei z punktu widzenia mediów takie przedsięwzięcia jak budowa kolejnych sierocińców były niezwykle atrakcyjne, ponieważ każdorazowo dawały okazję do opowiedzenia porażającej historii któregoś z małych podopiecznych brata. A także przedstawienie postaci zakonnika w jednym z charakterystycznych ujęć, które zaraz zostaną opisane. Kolejne dwa obszary: pomoc bezdomnym i ofiarom klęsk żywiołowych również bardzo pozytywnie odnotowały się w prasowych zapisach. Szczególną rzeczą jest fakt ewoluowania języka dziennikarzy odnośnie do określeń używanych na ludzi bezdomnych i bezrobotnych: „od pogardliwego furosha i bardziej neutralnego bataya – pisze Autorka – ku takim terminom jak megumarenu hitotachi (ludzie skrzywdzeni przez los)”. Media z czasem same zaczęły pod wpływem aktywności i poniekąd z inspiracji akcjami brata Zeno inicjować działania na rzecz poprawy jakości życia megumarenu hitotachi. „Zeno zyskał dużą popularność dzięki pewnym stereotypom, funkcjonującym w japońskiej kulturze masowej, poprzez które postrzegano jego postać” – sądzi Iwona Merklejn. I prezentuje wnioski ze swojej pracy. Jak przedstawiano brata Zeno w mediach? Przede wszystkim na trzy sposoby, w trzech konwencjach. Jako cudzoziemca – co może oznaczać poniekąd zbliżoną specyfikę po prostu „obcego” zarówno w kontekście europejskim i japońskim. Jako „świętego Mikołaja”, opiekuna dzieci – tu wyraźnie wpływ dziedzictwa chrześcijańskiego w wersji popkulturowej. I jako wędrownego mnicha – co oczywiście nawiązywało do najbliższych Japończykom wzorów inspirowanych buddyzmem i shintoizmem. Jako cudzoziemiec obecny w Japonii od pewnego czasu, ale przede wszystkim od momentu ogłoszenia zakończenia II wojny światowej, brat Zeno funkcjonował publicznie na szczególnych prawach. Cudzoziemcy nie dość, że otrzymywali społeczny kredyt zaufania, to dodatkowo – jeśli tak, jak w przypadku brata Zeno – utożsamiano ich z Amerykanami, czy szerzej kulturą euroamerykańską, zakładano z góry ich szczególne możliwości i role do odegrania w nowej rzeczywistości kraju. Z takich przywilejów, które ułatwiały a w wielu przypadkach wręcz umożliwiały podejmowanie kolejnych akcji, oczywiście brat Zeno korzystał. Tym samym zwracał na siebie uwagę mediów, a te – niejako pod urokiem człowieka, który od początku twórczo pomaga w samej Japonii – na swój sposób promowały zakonnika. W tym miejscu trzeba też podkreślić specyfikę japońskich mediów, które i w drugiej połowie XX w. i obecnie czują się zobowiązane do wypełniania misji edukacyjnej i dbania o wrażliwość moralną. Postać brata Zeno pozwalała im na przekazy o takiej treści, ale ujęte w atrakcyjną formę. Ciekawe spostrzeżenia wiążą się z kolejną odsłoną wizerunku brata Zeno, na jaką wskazuje Autorka książki. „Święty Mikołaj”. Jak podkreśla Merklejn na takie podejście złożyło się kilka istotnych czynników. Przede wszystkim działalność brata Zeno, który poświęcał się w szczególny sposób i to zwłaszcza w latach powojennych pomocy niesionej dzieciom. Stąd obraz „opiekuna dzieci”. Więc po prostu autentyczna i szczera w swoich działaniach osoba brata Zeno spotkała się z rozgłosem w mediach zbudowanym dzięki zarówno działalności, jak i wcześniej wspomnianym szczególnym statutem cudzoziemca. Zaowocowała utożsamieniem go z szeroko napływającej fali „amerykanizacji kultury” przyniesionej postaci Mikołaja. Wpisywało się to też w szerszy kontekst, „w sferę kultury dziecięcej – pisze Autorka – dominującej w powojennym społeczeństwie japońskim”. Interesujący jest też fakt innych porównań stosowanych przez dziennikarzy. I to zarówno wywodzących się z shintoizmu, jak fuku no kami (bóstwo szczęścia), czy chrześcijaństwa jak tenshi (anioł). Życiorys, działalność i postawa brata Zeno przywoływały też natychmiast obrazy wędrownego mnicha, którego japoński archetyp to ascetyczny i oddany innym hijri. Ten wątek dla wielu jest w tym sensie szczególnie interesujący, że istnieje tendencja do doszukiwania się odstępstwa od praktyk chrześcijańskich na rzecz buddyzmu w przypadku brata Zeno. Autorka książki, przywołując kolejne opisy, na koniec jednak stwierdza stanowczo: „Brak jakichkolwiek dowodów na to, aby świadomie naśladował duchownych buddyjskich czy pozostawał pod ich wpływem. Natomiast wysoce prawdopodobne jest, że w oczach japońskiego czytelnika, który zetknął się z prasowymi relacjami z podróży misjonarza, pozostał obraz brata Zenona jako hijiri XX wieku”. Warto, żebyśmy sobie o bracie Zenonie „Zeno” Żebrowskim przypomnieli. To właśnie jego postać może się stać w Polsce przepustką do rozumnego wejścia w kulturę japońską. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że warto wiedzieć o niej więcej niż to, czym jest sushi (na dodatek w wydaniu europejskim!).

opracował Tomasz Ponikło. Iwona Merklejn, „Brat Zenon Żebrowski. Polski misjonarz w japońskich mediach”, wyd. Trio, Warszawa 2006