Takim był Zenon
Lat dziewięćdziesiąt niespełna przeżyłeś,
A tyle dobrego dla świata zrobiłeś.
Jak każdy człowiek jedno serce tylko miałeś.
A wszystkich w potrzebie jak za stu kochałeś.
Tak jak każdy śmiertelnik oczy tylko zwykłe miałeś,
A mimo to każdego w potrzebie od razu widziałeś.
Tak jak wszyscy normalnym człowiekiem całe życie byłeś,
A Japończykom i światu o Miłości prawdziwej aż tyle mówiłeś.
Byłeś zawsze w ciągłym pośpiechu,
O siebie nie dbałeś i czasu nie miałeś na sen.
Czas się jednak zatrzymywał dla ciebie,
Gdy gdziekolwiek spotkałeś biednego w potrzebie.
Z różańcem w ręce szedłeś wszędzie tam,
Gdzie nawet policjanci bali się zachodzić.
Franciszkański Pokój i Dobro każdemu niosłeś,
W swoisty sposób umiałeś ludzi ze sobą godzić.
Ty bardziej niż inni ludzie,
Czułeś ból głodu człowieka ulicy.
Co z naturą boskiego pielęgniarza,
Lekarstwem Miłości każdego obdarza.
Tyś z magicznym kagankiem nadziei
Z odwagą wchodził do domu każdego.
Tyś w każdym człeku skrzywdzonym
Widział Chrystusa cierpiącego.
Ty w Tokyo,Warszawie, Kyoto, Nagasaki…
Dbałeś o ciało i duszę każdego człowieka.
Jak Chrystus przyjacielem wszystkich byłeś,
Każdy cię lubił i podziwiał; nikt przed tobą nie uciekał.
Ty jak Ten z Nazaretu ogromne serce miałeś,
Wszechmocnym cię nazywano, bo każdy problem pokonałeś.
Tyś prosto ludziom tłumaczył, że Bóg nigdy kochać nie przestaje.
Pomagając biednym w Japonii wspierałeś też i inne kraje.
Za twą miłość i poświęcenie Japonia cię pokochała.
Pomniki ci postawiła i prestiżowe ordery przyznała.
O tym coś dla biednych za życia robił cała Japonia pisała,
A w końcu twe ciało zmęczone w swej ziemi pochowała.
Tyś jak Japończyk prawdziwy kochał piękno natury,
Zachwycałeś się nieba błękitem; kochałeś miejscowe góry.
Podziwiałeś pola ryżowe i inność sakralnej architektury,
W sercu zawsze nosiłeś ziemię rodzinną i piękne Mazury.
Z dala od Polski żyjąc, wśród Japończyków bardzo dobrze się miałeś,
Jednak o lipach, kasztanach i sosnach z domu rodzinnego często rozmyślałeś.
Pamiętałeś i polskie konie i chmiel w sadzie i kwiaty w rodzinnym ogrodzie.
I kuty w metalu krzyż dziadkowy co do dziś Żebrowskich pozostaje w modzie..
Choć już odszedłeś z tej ziemi, twoje słońce jednak nie zna zachodu.
Wciąż żyjesz w swoich dziełach, w ludzkich sercach i w pamięci narodu.
Wielka szkoda, że już ciebie tu nie ma; przydałbyś się dzisiaj światu znowu,
Ty teraz patrzysz z góry; jesteś przecież w niebie, wspierając nas w każdej potrzebie.
Rozstanie nasze jest czasowe tylko; kiedyś się znowu spotkamy,
Tyś już swoją misję zakończył; my wciąż na polu bitwy trwamy.
Dałeś nam przykład życia i wzór na dalsze lata pielgrzymiej drogi,
Ty jesteś naszą chlubą i mocą; cieszymy się z ciebie.
Dziękujemy ci za wszystko; do zobaczenia w niebie !
Jerzy Żebrowski